czwartek, 16 maja 2013

Co dalej?

- Powiedz ty mi, kurwa, co ja mam robić? No kurwa, co mam robić?
- Przestać przeklinać. To najpierw.
- Daruj sobie. Jestem w tak parszywej sytuacji, że mi wolno.

Oliver pokręcił z politowaniem głową i spojrzał na Justynę. Siedziała koło niego pochmurna i przybita. Wpatrywała się przed siebie w bliżej nieokreślony punkt, równocześnie wyłamując sobie palce z nerwów i przygryzając wargę. Nie miał pojęcia, o co jej chodzi. Przesunął wzrokiem po jej sylwetce. Była ubrana w jasną, prawie białą sukienkę, która zgrabnie podkreślała jej figurę. Nie przywykł do takiego widoku Justyny, która na co dzień ubierała się w zwykłe spodnie i najczęściej za dużą koszulę. Musiał przyznać, że prezentowała się bardzo dobrze. Powinna częściej się tak ubierać - pomyślał.

- Damie nie wypada - odpowiedział w końcu na jej słowa.
- Nie jestem damą.
- W sumie... - powiedział powoli Oliver, po czym natychmiast tego pożałował, kiedy Justyna uderzyła go w ramię.
- No ale powiedz mi... Co ja mam ze sobą zrobić? - spytała się go cicho, garbiąc się i spuszczając wzrok na swoje dłonie. Po chwili Oliver zrozumiał, co chodziło po głowie jej koleżanki.
- Daj spokój! Dopiero co wyszłaś ze szkoły po skończonych maturach, ciesz się wakacjami! Nie myśl o przyszłości, żyj teraźniejszością!
- Co z tego, że skończyłam te pieprzone matury, skoro będą się za mną teraz cały czas ciągnęły jak smród gówna za żulem?!
- Przecież dobrze ci... Czekaj, jak co...?

Oliver zaczął się śmiać tak bardzo, że omal nie spadł z ławki, na której obydwoje siedzieli. Justyna na początku patrzyła się na niego jak na idiotę, który wyśmiał jej genialne porównanie. Ale potem na jej usta wkradł się uśmiech, aż w końcu i ona zaczęła się cichutko śmiać. Dawno się nie śmiała. Potrzebowała tego.

- Wiem, co chciałeś powiedzieć - szepnęła cicho, gdy chłopak się uspokoił. - Ustne zdałam na sto procent. Podstawa też mi poszła nieźle. Ale przedmioty dodatkowe zawaliłam i na pewno znajdą się ode mnie lepsi, których uczelnie wezmą prędzej ode mnie. Poza tym... Tutaj nie ma dla mnie kierunku. A nie mogę sobie pozwolić na wyjazd do innego miasta czy naukę na prywatnej uczelni - powiedziała i odwróciła głowę. Nie chciała, aby Oliver zobaczył w jej oczach łzy.
- Na pewno coś dla siebie znajdziesz. Nasze miasto nie jest aż tak zacofane, może jeszcze znajdziesz kierunek, który ci się spodoba...
- Jest jeszcze inna kwestia... - przerwała mu. Wstała z ławki i podeszła parę kroków do przodu. Wpatrzyła się w kaczkę, która dryfowała bez ruchu na powierzchni stawu. Skrzyżowała ręce i odwróciła się w kierunku Olivera, którego przywołała do siebie głową.

Oliver po raz kolejny spojrzał na sylwetkę Justyny. Wyglądała naprawdę dobrze. Wysokie obcasy wyszczuplały jej nogi, krótka sukienka podkreślała jej krągłości, a delikatne wcięcie odsłaniało jej gładkie plecy. Plecy, które musiały być cudowne w dotyku.

W duchu skarcił samego siebie. Nie powinien tak myśleć. Znał ją prawie trzy lata i przez te trzy lata cały czas myślał, że jest mało atrakcyjna. Ma się mu spodobać teraz, kiedy pierwszy raz w życiu widział ją wystrojoną? Nie ma mowy!

- Miałeś kiedyś tak, że czegoś w życiu nie chciałeś z całego serca? Nie znałeś powodu, ale po prostu nie chciałeś i już? - zapytała, gdy znalazł się obok niej. Oliver poczuł, że się czerwieni. Od razu pomyślał o sytuacji sprzed kilku sekund. Tak do końca nie był pewny, czemu nie chce uznać ją za atrakcyjną. Cieszył się, że dziewczyna była tak bardzo skupiona na tym, co mówi, że praktycznie nie zwracała na niego uwagi. Mruknął tylko coś pod nosem, ale Justyna go nie słyszała. Mówiła dalej. - Tak właśnie mam czasami ze studiami. Kompletnie nie wiem, czego się mam spodziewać, wiesz? Szkoła to szkoła, każdy musi to przeżyć, ale studia to już całkiem inna sprawa. Trochę się boję. Że sobie nie poradzę. Że się nie zaaklimatyzuję. Że to wszystko i tak mi nic nie da, że tylko stracę parę lat na naukę, po której i tak nie znajdę dobrej pracy.

Przez chwilę milczała, uparcie wpatrując się w kaczkę, która w końcu drgnęła i zaczęła płynąć wzdłuż brzegu stawu.

- Chciałabym być tą kaczką - powiedziała ni stąd ni zowąd. - Żadnych problemów, żadnych zmartwień. Jedynym jej utrapieniem jest znalezienie coś do żarcia i spierdalanie przed kamieniami, które rzucają jacyś chorzy na umyśle idioci - odparła, uśmiechając się krzywo.

Oliver nic nie odpowiedział. Położył jej dłoń na ramieniu, które delikatnie ścisnął. Nie mógł jej pomóc. Nikt nie mógł.

Ona sama musiała zadecydować, co będzie dla niej najlepsze.



Wprawdzie maturka jeszcze się nie skończyła i zostały mi jeszcze ustne, ale już nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu coś opublikuję! Jeszcze dwa egzaminy i zacznę upragnione wakacje. A wtedy będę się tu (i gdzie indziej...) pojawiać dużo częściej. Kategoria "inspirowane życiem" coraz bardziej się napełnia... Trzeba to zmienić. Miłego czytania! xx