Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, które rzuciła w moją stronę, kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy. Spojrzenia tak odstraszającego, tak nieprzyjemnego i tak bardzo przesiąkniętego złem jeszcze nigdy w swoim życiu nie widziałem. To spojrzenie sprawiło, że bez żadnych sprzeciwów usunąłem się jej z drogi, unikając nie tylko kolizji, ale też Jej furii, którą znając moje szczęście wyładowałaby na mnie.
Przeszła obok mnie jak burza, która ledwo powstrzymuje się od rzucenia błyskawicami we wszystkie strony, roztaczając wokół siebie niepokój i grozę. Jej średniej długości mysie włosy były rozwiane we wszystkie strony, jakby ich końcówkami bawił się wiatr. Oniemiały patrzyłem się na Jej szybko oddalającą sylwetkę, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Chciałem pobiec za Nią, złapać Ją za rękę, obrócić w swoją stronę i pozwolić, aby jej wrogie spojrzenie we mnie przeniknęło. Ale nie odważyłem się, Jej postać zbytnio mnie onieśmieliła.
Wiedziałam tylko jedno. Chciałem, aby Jej nieprzenikalny wzrok mógł mnie objąć jeszcze raz.
Od tamtej pory przychodziłem w tamto miejsce codziennie o tej samej porze z nadzieją, że ją jeszcze zobaczę. Po kilku tygodniach obserwacji ograniczyłem się do wtorków, bo to właśnie wtedy spotykałem Ją koło parku w centrum. Te dni były moim wybawieniem, mogłem odejść od rutyny i bez przeszkód mogłem Ją zobaczyć, kiedy szybkim krokiem przechodziła wzdłuż parku. Wiedziałem, że jestem bezpieczny, że nie zwróci na mnie uwagi tak samo, jak nie zwraca uwagi na nikogo. Chociaż nie mogłem odgonić od siebie myśli, że wolałbym, aby mnie dostrzegła i mi w końcu wygarnęła, żebym w końcu przestał się na nią tak bezczelnie gapić. Wszystko byłoby lepsze od tej obojętności, która towarzyszyła Jej zawsze, kiedy Ją widziałem.
Nie wiedziałem czego oczekuję ani po co to robię. Nie wiedziałem, jaki mam w tym wszystkim cel.
Na początku na Nią tylko patrzyłem, potem chciałem z Nią porozmawiać, z czasem zacząłem Jej pragnąć, aż w końcu zacząłem mieć na Jej punkcie całkowitą obsesję. Myślałem o Niej dniami i nocami, nie mogąc doczekać się Jej widoku. Przeszukiwałem wszystkie portale społecznościowe, mając chorą nadzieję, że w końcu Ją znajdę. Nic z tego oczywiście nie wyszło, dalej nie wiedziałem o Niej niczego, nawet najmniejszej drobnostki. Mogłem sobie jedynie wyobrażać jak ma na imię, jakiej muzyki słucha czy też jaką nosi bieliznę. Jednak po jakimś czasie przestało mnie to zadowalać.
Wiele razy przywoływałem sobie w myślach Jej widok, gdy Ją ujrzałem po raz pierwszy. Zastanawiałem się, czy wie, że to właśnie mnie obdarzyła tym wzrokiem i czy mnie pamięta. Myślałem o tym, co mogło być przyczyną Jej wiecznie złego humoru. Ta kobieta była zagadką.
Kim jesteś, nieznajoma? Co sprowadza Twoją nieskazitelną duszę w miejsce tak parszywe jak to, po którym stąpasz? Czego potrzebujesz? Co jest Twoim największym marzeniem, a co tylko fantazją? Z kim zechcesz przemierzyć cały świat?
Ze mną. Błagam.
Wszystko zmieniło się w drugi wtorek lutego, kiedy zobaczyłem Ją idącą pod rękę z jakimś facetem. Porzuciłem swój cotygodniowy plan nie wkraczania bezpośrednio w Jej życie i ruszyłem za nimi jak gdyby nigdy nic. Nie wiedziałem, co mnie do tego popchnęło, ale byłem pewny, że to wszystko zmieni.
Myślałem, że nie będę w stanie powstrzymać chęci zamordowania go. Wyglądała inaczej. Zmieniła swoje nieprzyjemne spojrzenie na wciąż obojętne, jednak nieco cieplejsze, które było skierowane tylko i wyłącznie na niego. Z nienawiścią patrzyłem, jak przesuwa dłoń po Jej plecach, jak zakłada kosmyk tych pięknych mysich włosów za Jej ucho, jak składa diabelski pocałunek na Jej cudownych, pełnych ustach... Wyglądała na szczęśliwą. I to mnie zabolało najbardziej.
Kiedy się rozstali na skrzyżowaniu, na chwilę o Niej zapomniałem i ruszyłem za nim. Gdy tylko znaleźliśmy się koło jakiejś brudnej bocznej uliczki, podbiegłem do niego i siłą zaciągnąłem go w jej głąb. Był zdziwiony, nie wiedział co się dzieje, miałem nad nim przewagę. Rzuciłem nim o ścianę kamienicy. Działałem impulsywnie, nawet nie patrzyłem w co dokładnie go uderzam. Jedyne czego chciałem to dać mu nauczkę za dotykanie tylko i wyłącznie mojej kobiety.
Kiedy odchodziłem, nie ruszał się. Nawet mnie nie obchodziło, czy żyje. Czułem ponurą satysfakcję, że następnym razem zobaczę Ją bez niego.
Ale gdy Ją ujrzałem tydzień później, chciałem jak najdalej od Niej uciec. Patrzyła na mnie, prosto w moje oczy, już mnie nie ignorowała. W mojej głowie pojawiła się myśl, że przez ten cały czas wiedziała o mnie i o tym, co robię, jednak szybko moje myśli wróciły do teraźniejszości. Jeżeli uważałem, że Jej wzrok jest nieprzyjemny i przesiąknięty złem, to spojrzenie, które posłała mi tego dnia mogło zabić. Nie chciałem patrzyć się w te ogromne, piękne szare oczy. Nie powiedziała ani słowa, ale z Jej twarzy dało się wyczytać, jak wielki błąd popełniłem oraz jak bardzo mnie nienawidzi. Rzuciła mi po raz ostatni mordercze spojrzenie i odeszła. Nie dałem rady za nią iść.
Po tym zdarzeniu jeszcze przez kilka miesięcy chodziłem do naszego miejsca, ale nigdy więcej jej nie spotkałem.
Kim jesteś, nieznajoma? Jak potoczył się Twój los? Czy jeszcze kiedykolwiek Cię zobaczę?
Nie chcę znać odpowiedzi na te pytania. Już niczego nie chcę.